Dzisiaj jest tutaj krzyż metalowy i symbolizuje tylko miejsce pochówku chorych na cholerę, które faktycznie znajduje się niedaleko i jest zwieńczone sporej wielkości głazem. Krzyż z pierwszej połowy XIX wieku stał w bardzo spokojnym i ustronnym miejscu, dlatego nazwano je „Zaciszem”. |
LegendaDawno, dawno temu były to piękne tereny, przede wszystkim dużo lasów, które dawały możliwość wypoczynku na łonie natury.Przyjeżdżali okoliczni mieszkańcy, żeby wypocząć. Relaksował się tu również młody panicz z Zalesia, lubił polowania w okolicznych gajach. Któregoś razu na łowach poznał niewiastę, w której zakochał się bez pamięci. Dziewczyna lubiła chodzić na grzyby, i inne dary natury. Pewnego razu gdy była w lesie zbierając jagody, był tam również panicz. Przechadzała się pomiędzy krzakami. Książę myśląc, że to dorodny jeleń porusza gałęziami, strzelił w tym kierunku i zabił dziewczynę. Gdy zorientował się co zrobił chwycił ciało na ręce i zaczął żałośnie płakać. W miejscu tragedii postawiono krzyż a wieś nazwano Wygoda. |
Stoi na granicy posiadłości rodzin: Bogdańskich i Kowalczyków. Rodziny te postawiły figurę w 1996 roku na miejscu zniszczonej w czasie II wojny światowej figury św. Wawrzyńca. |
Wystawiona w parku przy pałacu. Napis na kamieniu świadczy, że powstała w 1931 roku, a budował ją Franciszek Snela z Zalesia Dzisiaj nie można do niej dotrzeć, ponieważ znajduje się na terenie prywatnym. |
Postawiona jako wotum po śmierci młodego Jana Stablewskiego. Niegdyś świadczył o tym napis na cokole. W czasie wojny figurę przechowywano w pałacu rodziny Stablewskich. Po wojnie powróciła na swoje miejsce. |
Znajduje się przy kościele parafialnym i jest dzisiaj cennym zabytkiem pochodzącym z XVI wieku. Kapliczkę zbudowano na tzw. łączce pojednania, miejscu odpoczynku pielgrzymujących do boreckiego klasztoru. Legenda wspomina, jakoby diabeł rozzłoszczony na dobre uczynki pielgrzymów skręcił kapliczkę asymetrycznie. Potwierdzili to fachowcy, którzy odnawiali ją w 1974 roku. |
LegendaDNiedaleko pałacu w Zalesiu dawno, dawno temu stała drewniana chata a w niej mieszkało małżeństwo. On był dobrym, dobrodusznym człowiekiem, a ona była heterą. Do ich domu często przychodziła starowinka babcia, której było po drodze do kościoła. Babcia była biedna dlatego mąż zawsze poczęstował ją posiłkiem i dobrym słowem, natomiast żona przepędzała ją. Razu pewnego kobieta, podczas odwiedzin staruszki, złośliwa kobieta nie mogąc przeboleć kolejnych odwiedzin staruszki, poszła się poskarżyć hrabinie z pałacu na nią licząc na interwencję z jej strony. Babcia przeczuwając co się święci i wiedząc, że to zła osoba zdążyła rzucić jeszcze na nią urok. Poszła więc do hrabiny i rzekła te słowa: -Jaśnie pani, pomóż, staruszka nas nachodzi. - A w czym ona ci przeszkadza? - Mój mąż to dobrotliwy człowiek nikomu nie odmówi pomocy, niedługo wyłudzi od nas cały majątek. Hrabina była mądrą i sprawiedliwą kobietą, ale chcąc zachować porządek na swoich ziemiach, przemyślała sprawę i odrzekła: - Dobrze zamkniemy ją w najwyższej komnacie w pałacu , ale będziesz musiała zrobić to sama.- dała jej klucz, tym samym dając do zrozumienia co ma dalej czynić. Zła kobieta podstępem zwabiła babcię do pałacu, jednak gdy szły na górę po bardzo krętych schodach, potknęła się o najwyższy stopień i spadła na dół, zabijając się przy tym. Staruszka widząc to wszystko próbowała jej jakoś pomóc ale na ratunek było już za późno. Odtąd duch niedobrej niewiasty po północy przechadza się pałacowymi korytarzami, próbując dotrzeć do najwyższej komnaty, do której nigdy nie dojdzie bo przyciągają go inne duchy- męża i babci. |
Istnieją sprzeczne informacje co do jej powstania. Jedna z legend głosi, że właśnie tutaj przed I wojną światową w tajemniczy sposób ginęli ludzie. Jeszcze inna wspomina jakoby syn miał w tym miejscu zabić ojca, i wreszcie najbardziej prawdopodobna mówi o wypadku, którego uczestnikiem był motocyklista. Po zderzeniu z drzewem szczęśliwie wyzdrowiał, a w podziękowaniu umieścił na drzewie figurę Matki Bożej. |
LegendaDawno, dawno temu, nikt już nie pamięta czy za panowania Piastów czy Jagielonów w niedalekich okolicach dzisiejszego Borku znajdowała się niewielka osada. Były to czasy licznych sporów i wojen. Pewnego dnia przybyli tu wojownicy , którzy dzielnie bronili okolicznych terenów. Mieszkańcy chcąc odwdzięczyć się żołnierzom za opiekę postanowili ich ugościć. Przygotowano dużo jadła i napojów. Po uczcie, zmęczeni woje posnęli. Gdy wszyscy już spali, do osady zakradły się obce wojska. Przerażone kury, wyczuły, że zbliża się coś niedobrego zaczęły przeraźliwie gdakać, czym w porę pobudziły wojowników. Rozgorzała się zaciekła walka, w której pokonano przeciwników. Po zwycięskiej bitwie przywódca naszych wojsk powiedział: „Na cześć naszych dzielnych kokoszek, nazwiemy wieś Koszkowo!. |
Rozebrana w czasie wojny przez Niemców, została odbudowana w 1946 roku przez mieszkańców Studzianny. Jej poświęcenia dokonał ks. Kurpisz z Dolska. Obecna figurka pochodzi z 2012 roku. Z figurą związana jest ciekawa historia świadcząca o jedności i ofiarności mieszkańców Studzianny. Po jej oficjalnym poświęceniu odbyła się zabawa taneczna. Około godz.1.00 pojawili się na niej funkcjonariusze SB, celem aresztowania członka AK niejakiego Janowskiego. Choć wszystkich do rana przesłuchiwano i przetrzymywano w budynku szkoły, nikt nie wydał poszukiwanego, który przez cały czas był wśród nich. |
LegendaDawno, dawno temu , gdy dzisiejsze tereny powiatu gostyńskiego porastała dzika puszcza dwaj bracia postanowili wybrać się na polowanie. Pierwszy ujrzał dzika. -Mój będzie dzik- zakrzyknął i ruszył w pogoń za zwierzęciem. Drugi ujrzał sarnę. - Będzie moja- powiedział i również ruszył w pogoń. Jednak zwierzęta były nieustępliwe i tak łatwo nie dały się złapać, mimo to obaj bracia postanowili za wszelką cenę je upolować. Gonili je tak długo aż w końcu dopadli. Oddalili się przy tym tak daleko, że nie potrafili później odnaleźć poprzedniego miejsca. Błądzili kilka dni, szukając się wzajemnie. Gdy się w końcu spotkali, starszy powiedział: - Dość już mam jeżdżenia i szukania się nawzajem, zostajemy tutaj. Tak też zrobili i w tym miejscu wybudowali studnię. Z czasem pożenili się, miejsce zaczęło się zaludniać i rozrastać aż w końcu nazwali je Studzianna. |
Figurę przy drodze Koszkowo – Jeżewo postawiono w 1948 r. z pieniędzy zebranych przez mieszkańców Wycisłowa. Wiadomo, że przed wojną stał tutaj krzyż w szklanej obudowie na postumencie, ale uległ zniszczeniu w czasie wojny. |
LegendaByły to dawne czasy., gdzie diabły żyły jeszcze wśród ludzi. Niektóre namawiały do zła a inne nie czyniły żadnej szkody. Pewnego razu pewien czart kusił pewnego chłopa: - Spełnię twoje każde życzenie w zamian za duszę. Ale miejscowy nie chcąc robić żadnych interesu z siłami zła powiedział: - Nie. Diabeł rozłoszczony rzekł: - Dobrze, ale i tak pokieruję twoimi uczynkami, że zrobisz źle i trafisz do mnie. Chłop chwilę podumał nad tym, ale zbytnio się tym nie przejął. Wracając do domu zastał żonę z kochankiem i w przypływie szału zabił oboje, dopiero wtedy przypomniały mu się słowa diabła, że od przeznaczenia nie ma ucieczki. Gdy już ochłonął poszedł po radę do księdza.i opowiedział mu o wszystkim. Ten odrzekł: -Twoja dusza jeszcze nie jest do końca stracona. Masz w tym miejscu, w którym spotkałeś biesa ustawić figurę Jezusa i codziennie modlić się przy niej. |
Została wybudowana w 1905 roku po przejściu epidemii cholery. Miała chronić parafię przed chorobami. Podobnie jak wiele innych figur w regionie, miała zostać zniszczona przez okupanta. W porę została jednak rozebrana i ukryta prawdopodobnie w miejscowym kościele. Po wojnie postawiona na nowo i odnowiona przez panów Rogowskiego i Wawrzyniaka. |
Znajduje się przy drodze Jeżewo – Stawiszyn. Został powieszony na przydrożnym dębie przez nauczyciela, Wojciecha Kosińskiego, który ukrył się tutaj przed poszukującymi go Niemcami. Udało mu się uniknąć aresztowania, a w dowód wdzięczności umieścił tutaj krzyż z różańcem. W roku 2012 krzyż i różaniec został odnowiony przez mieszkańca Borku. |
LegendaDawno, dawno temu, gdy ludzie mieszkali w drewnianych chatach a diabły siedziały na drzewach mieszkańcy Jeżewa postanowili wybudować kościół. Nie spodobało się to miejscowemu biesowi. Wszystko co w ciągu dnia udało się wybudować, diabeł burzył w nocy. Ksiądz Jeżewski, który miał nadzorować budowę, tak przejął się tym faktem, że postanowił zawrzeć pakt z czartem. - Oddam ci swoją duszę w zamian za możliwość ukończenia budowy kościoła. - Dobrze- zgodził się tamten. Bardzo szybko ukończono budowę, jednak Diabeł nigdy nie dostał duszy księdza. Kapłan po wybudowaniu świątyni umieścił w nim koguta i sam tam się zamknął. Kogut, gdy czart próbował porwać duszę księdza zaczął przeraźliwie piać, a diabeł nie mogąc tego znieść nigdy nie przekroczył progu kościoła. Na pamiątkę mądrego i sprytnego duchownego wieś nazwano jego nazwiskiem. Do dzisiaj Starsi ludzie opowiadają, że gdy kogut zapieje czasami czuć nieprzyjemny zapach, prawdopodobnie siarki. |
rzyż powstał już przed wojną. W czasie wojennej zawieruchy jeden z mieszkańców, ukrywał go w stodole. Później wrócił na swoje miejsce. Ponieważ uległ zniszczeniu w latach 90-tych zbudowano nowy. Wyświęcał go ksiądz Janusz Musiał, ówczesny proboszcz parafii NMP w Borku |
LegendaDawno, dawno temu żył rycerz. Przybył on na targ, gdzie sprzedawano wszystko., również niewolników. Chciał kupić jakieś zwierzę na mięso. Kupił cielaka, mały ale oswoję go ze sobą, a jak trochę podrośnie ubiję. Po udanym zakupie zobaczył chłopa ciągnącego na smyczy drugiego mężczyznę bijąc go przy tym niemiłosiernie. - Dlaczego go traktujesz?- spytał rycerz - To obdartus, zasłużył na to… Rycerzowi zrobiło się żal umęczonego i powiedział: - Jak go przestaniesz bić dam ci cielaka . Kupiec zgodził się na to, uzgodniwszy transakcję wymienili się między sobą. Rycerz zabrał umęczonego niewolnika ze sobą, który od tej pory był jego najlepszym sługą i przyjacielem. Na upamiętnienie tego szlachetnego czynu wieś nazwano Cielaki. Z czasem nazwa się zatarła przekształcając na Cielmice. |
Z opowiadań wiadomo, że krzyż został postawiony przed I wojną światową, za sprawą hrabiny z Karolewa. W tym miejscu był dawniej głęboki rów, do którego wpadła kareta hrabiny. Woźnica nie był w stanie opanować spłoszonych koni. Cudem jednak wszyscy uniknęli śmierci. Krzyż jest symbolem jej wdzięczności Bogu. Obecny krzyż jest drugim w tym miejscu. Pierwszy był zdjęty na czas II wojny światowej, a postawiony ponownie uległ zniszczeniu. Obecny pochodzi z 1984 roku. |
LegendaW pradawnych czasach w okolicach dzisiejszego Skokowa żyły kobiety, które parały się magią. Mimo, że nazywano je czarownicami były w dobrych stosunkach z okolicznymi mieszkańcami. Ziemie były niezwykle urodzajne, dawały dużo zboża. Niestety do pobliskiego młyna było bardzo daleko, dlatego mieszkańcy postanowili wybudować taki obiekt u siebie. O pomoc zwrócili się do ówczesnego właściciela majątku. Ten pomyślał i stwierdził, że najlepiej poradzić się czarownic, które uradziły, że najlepiej zapędzić do roboty diabły . Kamienie do budowy trzeba było przenosić z daleka, ale dzięki czarcim mocom poradziły sobie z tym bez trudu i w ciągu miesiąca młyn był gotowy. Właściciel majątku bał się ukończenia budowy, bo w zamian za młyn obiecał swoją duszę. Chcąc przechytrzyć diabły wykopał przed młynem studnię. Czaqrty były tak zmęczone przenoszeniem kamieni, że umęczone powpadały do studni. Wtedy właściciel zakopał studnię i już nigdy się z niej nie wydostały. |